Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 23 maja 2023, 15:33

Half-Life – „pół-życie” jeden. Stare, ale jare – stare gry, w które ciągle gramy

Spis treści

Half-Life – „pół-życie” jeden

W SKRÓCIE

  1. Producent: Valve Software
  2. Data premiery: 19 listopada 1998
  3. Jak wrócić: Steam

Oto gra, która nie tylko zapoczątkowała jeden z najpotężniejszych hype’ów w historii gier wideo (oczekiwania na część trzecią przybierają odrobinę religijny charakter) – na jej bazie powstało również wiele modów, a później samodzielnych gier.

Half-Life był shooterem specyficznym, zdecydowanie wolniejszym od zręcznościowych Quake’ów czy Unreali, a jednak dynamiczniejszym niż System Shock czy Deus Ex. Nie posiadał również, wzorem gier FPP w klimatach science fiction, żadnej mechaniki RPG, niczego tam w zasadzie nie rozwijaliśmy, a Gordon Freeman nie miał żadnych umiejętności poza tymi, którymi obdarzał go żywy gracz.

Do pierwszej części możemy powrócić pośrednio dzięki dobrze wyglądającej fanowskiej produkcji Black Mesa.

A jednak ten odważny pomysł sprawdził się wyśmienicie. Eksploracja bazy opanowanej przez kosmitów sprawiała dużo radości, mimo że Gordon nie odzywał się w trakcie niej ani słowem. Gra miała rozbudowaną fabułę, a jej lore opisują dzisiaj dziesiątki fanowskich stron, próbując przy tym przewidzieć, jak mogłyby potoczyć się losy ludzkości w części trzeciej.

Kapitalna kontynuacja i epizody do niej tylko uświetniły rozgrywkę. Drugą odsłonę cyklu uznaje się za grę przełomową dla branży, choć przecież mówimy wciąż tylko o produkcji, w której strzelamy, by nie zostać zabitym. Sequel to jedno, ale warto również zainteresować się wyśmienitym fanowskim remakiem. Black Mesa to „jedynka” przełożona na silnik drugiej części. Dodajmy – przełożona w bardzo dobry sposób. Twórcom oryginału na tyle spodobało się to, co zrobili fani, że nie tylko nie sabotowali ich prac, ale zaprosili ich na platformę Steam – i w 2020 roku ci wypuścili wreszcie pełną wersję gry.

Dlaczego wracamy?

  1. Bo to grywalny kawał świetnego kodu.
  2. Bo Half-Life stał się popkulturowym zjawiskiem i warto wiedzieć dlaczego.
  3. Bo istnieje wiele modów, które poprawiają jakość grafiki.
  4. Bo Black Mesa to potężny projekt, a przy tym wierny pierwowzorowi.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zdarza Ci się wracać do starych gier?

Tak
98,3%
Nie
1,7%
Zobacz inne ankiety
Kiedyś to było - Brucevsky'ego przegląd starych newsów
Kiedyś to było - Brucevsky'ego przegląd starych newsów

W nowym autorskim przeglądzie wyruszymy w przeszłość, by przypomnieć sobie, czym żyli gracze w minionych dekadach. Zatrzymamy się przy ciekawych wydarzeniach oraz newsach, spoglądając z dystansu na pędzącą na złamanie karku branżę gier.

W co gramy w GRYOnline.pl?
W co gramy w GRYOnline.pl?

Od początku roku prowadzimy dość drobiazgowe statystyki tego, w co grają pracownicy naszej firmy, a że często jesteśmy też o to pytani, to pokrótce opowiemy Wam, jak to wygląda po czterech miesiącach.

Nebuchadnezzar to dowód, że stare gry ciągle bywają lepsze od nowych
Nebuchadnezzar to dowód, że stare gry ciągle bywają lepsze od nowych

Nostalgia potrafi zaburzyć naszą percepcję i sprawić, że stare gry wspominać będziemy lepiej, niż prezentują się w rzeczywistości. Ale bywa i tak, że klasyka faktycznie jest po prostu lepsza.